Moje dzieci dziś były na Uniwersytecie Dzieci. Oprócz super wrażeń z zajęć (wykład o zapisywaniu różnych rzeczy, warsztaty o obiegu informacji - wizyta w Onecie i seminarium z genetyki) przywieźli książkę (na uczelni jest fajna księgarnia) pod tytułem "Skamieniałość z chomika. Zrób to sam!". Pomysły na doświadczenia są w niej różne: poważne, na pozór bezsensowne lub całkiem odleciane, wszystkie jednak czegoś uczą, a zabawy przy tym mnóstwo. Na pierwszy ogień poszła ciecz dylatacyjna.
Robi się ją tak: do 250ml wody wsypuje się 300g skrobi (ziemniaczanej lub kukurydzianej). Całość powinna być w metalowej miseczce. Mieszamy ją tak długo, jak się da. W pewnym momencie mieszanina zaczyna pokazywać swe niezwykłe własności. Jeśli mieszamy (zanurzamy palce, przechylamy miseczkę) powoli, to ma ona własności cieczy. Gęstej, ale cieczy. Jeśli mieszamy energicznie - zachowuje się jak ciało stałe. Można szybko zanurzyć rękę i wykonując odpowiednio energiczne ruchy wyjąć kulę o konsystencji plasteliny. Gdy szybko ją miętosimy, mamy cały czas bryłę. Zostawienie jej choć na chwilę sprawia, że rozpłynie się w kałużę. Jeśli w zawartość miseczki walniemy młotkiem (dlatego powinna to być miska metalowa), to masa rozkruszy się jak ciało stałe. Mój opis w żaden sposób nie oddaje tego, jakie to fajne :-)
Ciecz dylatacyjna to inaczej ciecz zagęszczana ścinaniem. Jej lepkość rośnie wraz z wzrostem działającej na nią siły.
Ze skrobi można też zrobić płyn tiksotropowy, czyli taki, który pod wpływem wstrząsania (zaburzenia) staje się bardziej płynny (w tym celu robimy zwykły kisiel, umieszczamy go w butelce i patrzymy jak się zachowuje przy wstrząsaniu). Leniwi mogą wziąć keczup - najlepszy sposób na jego wylanie to energiczne, niezbyt mocne potrząśnięcie. Wówczas słabe wiązania pomiędzy molekułami skrobi zostają zerwane, a płyn staje się przez to mnie lepki.
Ostatnio przy okazji robienia farb do malowania palcami, trochę niechcący ;) wyszła mi na przykład bardzo ciekawa masa plastyczna, którą moja czterolatka z wielką frajdą się bawiła. Ją akurat najbardziej zaskoczyło chyba to, że mąka ziemniaczana jest biała, a to, co powstało było przezroczyste, bez koloru. Po Twoim wpisie chyba zrobię jeszcze raz i poobserwujemy, dzięki za inspirację! Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńOooo! To jest doprawdy ciekawe, mam ochotę spróbować.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńnazywam się Katarzyna Boni, jestem studentką Polskiej Szkoły Reportażu. Piszę teraz tekst o edukacji domowej, z uwzględnieniem perspektywy dzieci - jakie one widzą różnice, co im się podoba, a co trochę mniej. Chciałabym z Panią porozmawiać: o codzienności edukujących domowo, o wyzwaniach, problemach, sukcesach. Gdyby była Pani zainteresowana proszę napisać do mnie na: kasiaboni@gmail.com
pozdrawiam.
Otrzymałam wyróżnienie-zaproszenie do blogowej zabawy "Twój blog jest wspaniały".
OdpowiedzUsuńZ wielką przyjemnością przekazuję to wyróżnienie-zaproszenie Tobie
http://bajdocja.blogspot.com/2012/03/blogowa-zabawa-tell-me-about-yourself.html
Serdecznie pozdrawiam,
Buba