I co to w ogóle jest?
Moje młodsze dziecko miało lekcję o filmie, filmie animowanym itp. Najprostsze doświadczenie pokazującej jak to działa polega na tym, że na kartonikach rysuje się postać (lub coś innego) w kolejnych fazach ruchu, karteczki układa jedna na drugiej, jedną stronę spina, a potem "przepuszczając" je pod palcem wparawia się w ruch i ogląda film. Zachciało mi się jednak czegoś więcej i rozpoczęłam poszukiwania czegoś, co kiedyś widziałam, ale nie wiedziałam, jak to się nazywa. Po żmudnych poszukiwaniach... nic nie znalazłam. Znalazł mój mąż - jednak co fizyk, to fizyk. Nazywa się to zoetrop. Zasada działania urządzonka jest stosunkowo prosta: wewnątrz walca ze szczelinami są umieszczone obrazki w kolejnych stadiach ruchu. Obracając walec, sprawiamy, że oglądamy obrazki szybko jeden za drugim, a nam się wydaje, że widzimy ruch - dlaczego tak się dzieje, nie wiemy, (obraz z oka poddawany jest w mózgu skomplikowanej obróbce, o której nie wiadomo zbyt wiele). Początkowo sądzono, że oko jest "bezwładne", ale dziś wiemy, że nie jest to prawda. Więcej można poczytać tutaj.
Moje młodsze dziecko miało lekcję o filmie, filmie animowanym itp. Najprostsze doświadczenie pokazującej jak to działa polega na tym, że na kartonikach rysuje się postać (lub coś innego) w kolejnych fazach ruchu, karteczki układa jedna na drugiej, jedną stronę spina, a potem "przepuszczając" je pod palcem wparawia się w ruch i ogląda film. Zachciało mi się jednak czegoś więcej i rozpoczęłam poszukiwania czegoś, co kiedyś widziałam, ale nie wiedziałam, jak to się nazywa. Po żmudnych poszukiwaniach... nic nie znalazłam. Znalazł mój mąż - jednak co fizyk, to fizyk. Nazywa się to zoetrop. Zasada działania urządzonka jest stosunkowo prosta: wewnątrz walca ze szczelinami są umieszczone obrazki w kolejnych stadiach ruchu. Obracając walec, sprawiamy, że oglądamy obrazki szybko jeden za drugim, a nam się wydaje, że widzimy ruch - dlaczego tak się dzieje, nie wiemy, (obraz z oka poddawany jest w mózgu skomplikowanej obróbce, o której nie wiadomo zbyt wiele). Początkowo sądzono, że oko jest "bezwładne", ale dziś wiemy, że nie jest to prawda. Więcej można poczytać tutaj.
Teorię mamy, zatem do dzieła.
Chyba miałam jakieś przeczucie odkładając pudełko po serkach topionych do szafki, bo to ono będzie podstawą naszego zoetropu. Reszta potrzebnych rzeczy to: pasek czarnego kartonu A3, filmiki (my wzięliśmy stąd) i patyczek. Na pudełku wyznaczamy środek (na coś ta geometria sie przydaje) i robimy niewielki otworek. Karton nacinamy (niezbędny nóż do cięcia papieru, polecam też "samogojącą się matę", dzięki której można odmierzyć odległości pomiędzy szczelinami bez konieczności rysowania (mata jest w kratkę) i oklejamy go na zewnątrz pudełka. Filmik wymierzamy (jeśli jest zbyt krótki, to trzeba dokleić pojedyncze "klatki" i umieszczamy w środku. Zoetrop mocujemy na zaostrzonym patyczku i powolutku kręcimy patrząc przez szczeliny - efekt niesamowity.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz