środa, 18 lipca 2012

Malujemy biedronki :-)

Biedronki powinny być czerwone, ale mimo dolania wszystkich barwników, jakie mieliśmy, farba nie zrobiła się czerwona, lecz różowa. No i przez to nasze bjonki są różowe:
 Mycie kamieni przed malowaniem (woda, szczotka, płyn do kąpieli).

 Tańczenie w miednicy (upał przed burzą dawał się we znaki :-))

 Układanie i sortowanie kamieni.

 Malowanie (farba akrylowa na szczęście łatwo się zmywa).

 Nogi jak biedronki :-)

 I efekt ostateczny...

Mamo, one uciekają!

A na koniec cudowny skutek całej akcji i efekty zainteresowania chłopaków biedronkami (chodzą i szukają, nie tylko imago, ale też larw i poczwarek).
To jest larwa siedmiokropki (bardzo była ruchliwa), ale to na pewno siedmiokropka (sprawdziliśmy).

 Na dwóch pierwszych liściach wylinki (opuszczone przez dojrzałe formy), a na trzecim żywa poczwarka, bardzo trudno określić jakiego gatunku.

 A to niezwykle ruchliwe mieszkanki wylinek z poprzedniego zdjęcia, niestety obie okazały się należeć do gatunku Harmonia axyridis, co nas bardzo zasmuciło, bo w pierwszej chwili się ucieszyliśmy, że ta czarna to Adalia bipunctata. Niestety jest na to za duża. Może trzecią poczwarkę jednak zamieszkuje jakiś rodzimy gatunek?
 

środa, 27 czerwca 2012

I... biedronki po raz trzeci :-)

Wreszcie wstawię jakieś fotografie, bo chłopcy zrobili. Zatem nakrętki z kropkami (od 1 do 10):

Biedroneczki "policz mnie". Do ich wykonania potrzeba: 10 kółek czarnych i czerwonych (tej samej wielkości), 10 kółek czarnych mniejszych (na głowy), 55 kółeczek na kropki, cyfry z białego papieru oraz 20 nitów. Ja użyłam średnich Fiskarsa. Można skrzydełka umocować też sztywno i odginać lub nitką z guzikami po obu stronach. Są też takie nity wkładane w dziurkę i rozginane na dole.
Upiekliśmy też ciasteczka owsiane z tego przepisu, tylko zamiast cukru daliśmy fruktozę, mąkę pszenną z pełnego przemiału, a orzeszki i czekoladę zastąpiliśmy rodzynkami i orzeszkami w czekoladzie.Wyszły może jednak mało biedronkowe, za to pyyyyszne.

A na zakończenie będzie baśniowo. Przypomnieliśmy sobie, co to jest baśń i pisaliśmy takowe. Wybaczcie takie dziwne ustawienia w dialogach i brak akapitów tu i ówdzie (nie umiem się z bloggerem do końca dogadać).
Oto baśń Witka:
Dawno temu biedronka nie miała kropek, ale miała ogon dwukrotnie dłuższy od reszty ciała. Wszyscy się naśmiewali z jej ogona, ale najgorzej było, kiedy zamykała drzwi. Ogon zawsze wchodził między nie.
Pewnego razu drzwi odcięły jej ogon. Była z tego powodu bardzo smutna, bo chociaż go nie lubiła, to była do niego przywiązana. Poszła do karczmy (w tych czasach były jeszcze karczmy). Ktoś jej doradził, by pocięła go na kawałki i zrobiła z nich atrament.
Biedronka nie miała wyboru. Poszła do domu i pocięła ogon na kawałki, wsadziła je do wody, by puściły soki. Kiedy odchodziła, przewróciła miskę i fragmenty ogona upadły jej na plecy i odcisnęły się na plecach biedronki. Powiedziała to swoim siostrom, które zrobiły to samo. Od tego czasu biedronki mają kropki.
 Szymona:
 
Pewnego pięknego, słonecznego dnia biedronka Malwina doszła do cudownego krzaku jaśminu. (Biedronki nie miały wtedy jeszcze skrzydeł i kropek, ale miały ogon, co bardzo je irytowało). Kiedy była na miejscu, zaczęła zajadać się mszycami. Gdy była już najedzona, zobaczyła bardzo dziwną mszycę. Była złota i dużo większa od innych. Zaczęła rozmawiać z biedronką:
  • Spełnię twoje trzy życzenia, jeśli zaprzestaniesz zjadania naszej kolonii.
  • Dobrze, zgadzam się. – Odparła biedronka.
  • Więc?
  • Po pierwsze chciałabym mieć skrzydła, by móc szybko przelatywać między roślinami.
  • Dobrze. – Powiedziała mszyca. W tej chwili biedronce wyrosły dwie pary błoniastych skrzydełek. I odtąd biedronki mogą latać – To było twoje pierwsze życzenie.
  • Po drugie chciałabym mieć kropki, bo ptaki często mylą mnie z borówką lub poziomką.
  • Tak. – W tej sekundzie na pancerzyku biedronki wyskoczyło siedem czarnych kropek. I odtąd biedronki mają kropki. – To twoje drugie życzenie.
  • Na końcu chciałabym pozbyć się ogona.
  • Jak chcesz. – Po tych słowach biedronce odpadł i wyparował ogon. I odtąd biedronki nie mają ogona. – To było twoje ostatnie życzenie.
Po spełnieniu życzeń Malwiny mszyca odeszła, a biedronka nigdy więcej nie jadła tej kolonii, ale inne nie miały tego szczęścia i były zjadane przez biedronki. Dzięki czarom złotej mszycy biedronki zyskały też trochę magicznej mocy, a Malwina odleciała, by żyć dalej spokojnie i szczęśliwie.

I moja:

O biedronce, Łusi i szczęściu

Była sobie dziewczynka, która miała na imię Łucja. Miała też mamę, tatę i dwóch braci, ale i tak często chodziła smutna, bo wszyscy byli tacy duzi, a ona taka malutka. Mama i tata ciągle byli zajęci pracą, gotowaniem, praniem, samochodem i innymi rzeczami, które trzeba było zrobić teraz i już. Starsi bracia mieli poważne, chłopackie sprawy: samoloty, wędki, piłki... A ona? Tylko im przeszkadzała, kiedy grali, łamała samoloty (zupełnie niechcący) i wcale się nie znała na wędkach i rybach. Gdy kopali piłkę, a ona próbowała grać z nimi, co chwila wołali „mamo, zabierz ją stąd!”. Łusi było przykro i bardzo chciała być większa, ale choć bardzo się starała i jadła jak najwięcej, nadal rosła pomalutku.
Pewnego razu Łucja siedziała na podwórku. Było jej wyjątkowo przykro, bo najpierw tata poprosił, żeby nie plątała się pod nogami, potem mama powiedziała, że gotuje obiad i że nie ma dla niej czasu, a bracia tylko na nią spojrzeli i zawołali „sio!”
  • Jak będę duża, to do nikogo nie będę mówiła „sio!” - obiecywała sobie rozżalona Łusia.
  • Ale przecież ty jesteś duża! - usłyszała cichutki głosik.
  • Kto to powiedział? - zdziwiła się dziewczynka.
  • Ja! Jestem tu, na twoim kapeluszu!
Łucja ostrożnie zdjęła kapelusz i spojrzała na niego, a tam, na zielonej wstążce siedziała maleńka, prześliczna biedronka! Była czerwona i miała siedem czarnych kropek.
  • Ty mówisz? - zdziwiła się Łucja.
  • No jasne, że tak. Myślisz, że jak ktoś jest mały, to już nic nie może? Ja, choć jestem taka maleńka, potrafię naprawdę dużo. Umiem chodzić, latać i czarować...
  • Czarować? Naprawdę? Jak w tym powiedzeniu „biedroneczko, leć do nieba, przynieś mi kawałek chleba”?
  • Właśnie tak. Tylko nie przynoszę chleba, lecz szczęście. Każdy, kto powtórzy to zaklęcie i popatrzy jak odlatuję, zrobi się szczęśliwy. Chcesz spróbować?
  • Tak - powiedziała Łucja i delikatnie przystawiła paluszek, a biedronka weszła na niego, a kiedy dziewczynka uniosła palec do góry i wyszeptała „biedroneczko, leć do nieba, przynieś mi kawałek chleba”, rozłożyła skrzydełka i odleciała. I wiesz co? Kiedy tak leciała coraz wyżej i wyżej, Łusia poczuła się naprawdę szczęśliwa. Potem była jeszcze szczęśliwsza, bo mama zawołała ją na przepyszne ciasteczka owsiane (z orzeszkami w czekoladzie), które wyglądały zupełnie jak biedronki! A jeszcze później wspólnie grali w piłkę i nikomu nie przeszkadzało to, że ona jest najmniejsza, bo kto nie złapał piłki, musiał kucnąć i wtedy wszyscy byli tak mali jak ona.
Kiedy trzeba już było wracać do domu, Łucja spojrzała w niebo i wyszeptała: „dziękuję biedronko...”.

wtorek, 26 czerwca 2012

Biedronki po raz drugi...

Dziś bardzo intensywny dzień pracy, a fotek niet. Postaram się jutro.
Bardzo dziękuję Mamalince za komentarz, zainspirował mnie do paru rzeczy, między innymi poszukania wierszyków anglojęzycznych, jest ich mnóstwo!
Co zrobiliśmy dziś?
Witek na zajęciach z ceramiki zrobił płaskorzeźbę z biedronką, ale została w aucie - zdjęcie jutro. Oprócz tego zredagował notatki - ciekawostki:
Jaskrawe kolory biedronek ostrzegają drapieżniki, że nie należy ich atakować, gdyż są niesmaczne. Wiele biedronek żywi się mszycami niszczącymi rośliny w ogródkach, dzięki temu, między innymi, biedronki cieszą się sympatią ludzi.

Biedronki mają wypukły kształt, który tworzą dwie barwne pokrywy z kropkami. Pod nimi są błoniaste skrzydła, które pozwalają im latać i otwierają się, gdy biedronka unosi pokrywy skrzydłowe.

Ludzie myślą (niesłusznie), że liczba kropek wskazuje na wiek biedronki. Jednak ilość kropek zależy od rodzaju.

Większość ptaków nie zjada biedronek z tego powodu, że ich czarne odnóża wydzielają hemolimfę o ostrym, nieprzyjemnym smaku. Są jednak ptaki (m.in. muchołówki szare), które chętnie je jedzą.

Biedronki żywią się mszycami. Dorosła może zjeść od 30 do 40 mszyc dziennie, a larwa od 12 do 50. Mszyce bronią się przed pożarciem wydzielając woskową substancję zlepiającą żuchwy larw, ale jeśli larwa zaatakuje z boku lub przodu, udaje jej się uniknąć tej pułapki. 

Szymek pracował nad systematyką chrząszczy i biedronek. Powstał piękny dokument, ale ze względu na prawa autorskie (przecudne fotografie ze strony Chrząszcze Polski) nie możemy się nim podzielić. Chyba, że Szymon napisze prośbę do autora tej genialnej witryny i poprosi o zgodę (postaram się go namówić).

Ja zrobiłam biedronki z kropkami do liczenia, przygotowałam zielony ryż (barwię go barwnikiem do jajek) i wyszukałam dwa wiersze Jana Twardowskiego: "Mrówko, ważko, biedronko" i fragment autobiografii "Ksiądz Jan od Biedronki". Chciałam też kupić więcej guzików biedronek, ale zamknęli mi pasmanterię i będą takie z modeliny, a te co mamy, zostaną przyszyte. 

Śpiewaliśmy też naszą ulubioną piosenkę o helołce (tak córcia nazywa biedronkę) pochodzącą z jednej z rewelacyjnych płyt Misia, Margolci oraz Agnieszki.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Biedronki... po raz pierwszy

Wakacje, wakacje, a dzieci się nudzą. Pomysł, żeby wziąć się do jakiejś roboty został powitany entuzjastycznie (Tosiek, który wakacje ma od kwietnia) i... tego, no, pogodnie (Szymek wakacje ma od tygodnia, bo jednak musiał zdać jeszcze osobiście informatykę).
Temat tygodnia brzmi "biedronki".
Zadania są dla dzieci w wieku: 2 lata, 10 lat, 13 lat, więc rozrzut całkiem spory.
Wymyśliłam:
- karty KLT Montessori z nazwami biedronek (mam opracowane, dostępne tutaj), uzupełnienie ich o krótkie opisy w formie takich kart,
- budowa biedronki (różne stopnie),
- miejsce biedronki w "rodzinie" owadów,
- jak prowadzona jest systematyka chrząszczy,
- biedronkowe memo,
- "I spy with my little eye" - guziki w butelce z zielonym ryżem.
- znalezienie ciekawostek o biedronkach z różnych źródeł drukowanych i internetowych,
- Arlekin - gatunek inwazyjny, co z nim zrobić? - analiza TRIZ (i w związku z tym wczytanie się w to, czym jest TRIZ),
- biedronki nakrętki z kropkami 1-10,
- biedronki z rozsuwanymi skrzydłami (pod nimi cyfry, na górze kropki),
- spinacze z biedronkami,
- kolorowanki i malowanki w biedronki,
- biedronka w kulturze, literaturze, sztuce ludowej,
- biedronka w obcych językach,
- nauka piosenki o biedronkach,
- rozwój biedronki (koło rozwoju),
- biedronki i mszyce - czy to prawda? - doświadczenie,
- zrobienie z tego wszystkiego książki typu Lapbook, czy raczej Bawidoc :-)

Dziś Witek wynalazł ciekawostki, Szymon wgryzał się w Triz, a Aja malowała nakrętki (i stół niestety też, a flamastry niezmywalne...). Mało, ale to był mój dzień roboczy i nie było mnie w domu, chłopcy pracowali sami.

Macie jeszcze jakieś pomysły?


niedziela, 15 kwietnia 2012

Życie żab - prezentacja Witka

Najpierw - tytułem wstępu - chciałam napisać, że zdjęcia robione były na wiosnę tamtego roku, a temat został odgrzebany teraz przy okazji przygotowywania prezentacji do szkoły. Jedno zdjęcie - ostatniej żabki - nie jest nasze, bo nasze kijanki trzeba było wypuścić zanim dorosły do tego etapu - po prostu przestały rosnąć w zamknięciu, a jak je wypuściliśmy, to już nie udało się nam złapać odpowiedniej :-)
 
Czas na Witka:

Postanowiłem zbadać życie żab: jak są zbudowane, gdzie żyją i jak się rozmnażają.


Żaby żyją na terenach, gdzie mają dostęp do wody. Woda jest im niezbędna do rozmnażania się. Ich pożywieniem są owady, ślimaki, dżdżownice. Żaby są płazami.



Budowę żaby poznawałem na modelu anatomicznym 4D Vision.
  • Tylne odnóża żaby są długie, silnie umięśnione, co umożliwia żabie skoki.
  • Przednie odnóża są krótsze niż tylne.
  • Między palcami jest błona ułatwiająca pływanie.
  • Skóra żaby jest lepka i wilgotna.
  • Język żaby jest bardzo długi i zwinięty, co pozwala żabie go wyrzucić, aby mogła złapać owada.
  • Układ rozrodczy to jajnik i jajowód (u samicy).
  • Żołądek jest połączony z połączony z przełykiem i jelitem.
  • Jelito cienkie jest długie i zwinięte. Na końcu jest jelito grube i odbyt. Na jelicie cienkim „leżą” dwie nerki.
  • Wątroba u żab jest duża i płaska. Przy niej jest woreczek żółciowy.
  • Płuca są gąbczaste, częściowo odpowiadają za wymianę gazową, bo żaba też oddycha przez skórę.
  • Pomiędzy płucami jest serce. Leży pośrodku (nie po lewej jak u człowieka). Serce ma 3 komory (człowiek ma 4).
  • Kręgosłup ma niewiele kręgów. Żaba nie ma żeber. Jej czaszka jest płaska.
  • Oczy znajdują się na szczycie głowy, więc żaba widzi, co się dzieje nad wodą, choć jej ciało jest zanurzone.
    Na zdjęciu gody ropuch.
W naszym klimacie żaby odbywają gody w kwietniu.
Samica składa skrzek – jaja w galaretowatej osłonce.
Podczas składania skrzeku samiec obejmuje samicę i zapładnia jajeczka.
U niektórych gatunków samice mogą zmienić płeć.




Skrzek żaby ma postać galaretowatej masy.



Skrzek ropuchy ma postać sznurów.


Ze skrzeku rozwijają się kijanki.

Początkowo żywią się osłonką jaja.

W ich budowie widać głowę, szparki skrzelowe, skrzela, ogon.

W miarę rozwoju wyrastają kończyny, a ogon, skrzela zanikają.

Cykl ten powtarza się co roku.



























Wczesna Edukacja Antka i Kuby

sobota, 14 kwietnia 2012

Dlaczego chlorofil tak się nazywa?

Chlor

Chlorofil zbudowany jest z atomów węgla, wodoru, tlenu, azotu i magnezu, więc dlaczego, skoro nie ma w nim chloru, nazywa się chlorofil? Odpowiedź znaleźliśmy w anglojęzycznej Wikipedii:
"from the Greek words χλωρος, chloros ("green") and φύλλον, phyllon ("leaf")"
Przy tej okazji inna ciekawostka: chlor został tak nazwany właśnie ze względu na swój żółtozielony kolor: Chlor Cl, łac. chlorum, od stgr. χλωρός chloros, „zielonożółty”.

czwartek, 29 marca 2012

Obliczenia czasowe - fajna metoda

Myśli mojego średniego dziecka chodzą czasem bardzo pokrętnymi ścieżkami. Bywa to trudne, bo łatwe na pozór zadania stają się bardzo trudne, kiedy zbyt dosłownie im się przyjrzeć. Bywa też, że pojawiają się pomysły niezwykłe. Wczoraj takim pomysłem był sposób na obliczenia czasowe. Jest z nimi taki problem, że minut nie można sumować do 100, a tylko do 60. Niby jasne i oczywiste, ale dzieci często w tym popełniają błędy, zwłaszcza jeśli wszystkie minuty rozpiszą sobie w słupku - automatycznie zaczynają liczyć w systemie dziesiętnym. Metoda Witka znakomicie ułatwia sprawę i chroni przed tym błędem. Wystarczy minuty przedstawić w postaci ułamka zwykłego, który w liczniku ma daną liczbę minut, a w mianowniku ma 60.
Przykładowe zadanie: Pociąg z Krakowa do Gdyni planowo wyjeżdża o godzinie 6.12 i zwykle jedzie 7 godzin 23 minuty. Dzisiaj wyjechał z Krakowa z 20 minutowym opóźnieniem, które na trasie do Gdyni zwiększył jeszcze o 65 minut. O której godzinie przyjedzie do Gdyni?
Witkowe obliczenie wygląda tak:

Pociąg dojedzie o godzinie 15. Prawda, że bardzo proste? Metoda szalenie mi się podoba i przyznam, że nie spotkałam się z nią nigdzie, a wiele książek i poradników dla szóstoklasistów przeszło przez moje ręce.

sobota, 24 marca 2012

Co ma wpływ na rozwój roślin? - prezentacja Witka

Postanowiłem sprawdzić, co ma wpływ na rozwój roślin. Przygotowałem kiełki pszenicy. Wszystkie miały już listki i korzenie. Umieściłem je w różnych warunkach, a po dwóch tygodniach sprawdziłem wyniki eksperymentu.

Korzystne warunki
Pierwsza roślinka była w pojemniku, gdzie miała:
światło,
wodę,
temperaturę pokojową,
nawóz do roślin.
Roślinka była duża, zdrowa, miała zielone listki. Te warunki są korzystne dla rozwoju roślin.


Dobre warunki
Druga roślinka była w pojemniku, gdzie miała:
światło,
wodę,
temperaturę pokojową.
Roślinka urosła dosyć duża, zdrowa, ale była mniejsza niż ta, która miała nawóz. Te warunki są również korzystne, ale nieco mniej.


Sól – niekorzystny czynnik
Trzecia roślinka była w pojemniku, gdzie miała:
światło,
wodę,
temperaturę pokojową,
sól kuchenną.
Roślinka nie urosła. Listek zżółkł, zgnił, na korzeniach była pleśń. Sól uniemożliwiła wzrost i spowodowała gnicie.



Zimno – zahamowanie wzrostu
Czwarta roślinka była w pojemniku, gdzie miała:
światło,
wodę,
niską temperaturę (poniżej 0 st. Celsjusza).
Roślinka nie urosła, ale nie uschła i nie zgniła. Pszenica to zboże ozime (sieje się je jesienią, zimuje pod śniegiem). Gdyby był duży mróz, roślinka by zamarzła bez osłony śniegu.




Brak światła – niekorzystny czynnik
Piąta roślinka była w pojemniku, gdzie miała:
wodę,
temperaturę pokojową.
Brak światła spowodował, że roślinka była blada, liście miała jasnozielone, białe. Roślina urosła, ale była słaba, korzenie pleśniały, liście zaczynały gnić.




Brak wody – brak życia
Szósta roślinka była w pojemniku, gdzie miała:
światło,
temperaturę pokojową.
Brak wody spowodował, że roślinka uschła już pierwszego dnia.




Idealne warunki
Siódma roślinka była w pojemniku, gdzie miała:
światło,
wodę,
temperaturę pokojową,
dużo dwutlenku węgla.
Roślinka została umieszczona na talerzu z wodą, pod słoikiem. W środku zapaliłem świeczkę, aby wypalić tlen i zwiększyć ilość dwutlenku węgla. Woda na talerzu powodowała uszczelnienie. Roślinka była bardzo duża, zielona, miała długie korzenie.



Podsumowanie
Z mojego doświadczenia wynika, że na rozwój roślin mają wpływ:
- światło,
- woda,
- temperatura,
- skład powietrza,
- gleba (nawóz),
- zanieczyszczenia (sól).

Wczesna Edukacja Antka i Kuby

sobota, 10 marca 2012

Niezwykłe własności zwykłej skrobi ziemniaczanej

Moje dzieci dziś były na Uniwersytecie Dzieci. Oprócz super wrażeń z zajęć (wykład o zapisywaniu różnych rzeczy, warsztaty o obiegu informacji - wizyta w Onecie i seminarium z genetyki) przywieźli książkę (na uczelni jest fajna księgarnia) pod tytułem "Skamieniałość z chomika. Zrób to sam!". Pomysły na doświadczenia są w niej różne: poważne, na pozór bezsensowne lub całkiem odleciane, wszystkie jednak czegoś uczą, a zabawy przy tym mnóstwo. Na pierwszy ogień poszła ciecz dylatacyjna.
Robi się ją tak: do 250ml wody wsypuje się 300g skrobi (ziemniaczanej lub kukurydzianej). Całość powinna być w metalowej miseczce. Mieszamy ją tak długo, jak się da. W pewnym momencie mieszanina zaczyna pokazywać swe niezwykłe własności. Jeśli mieszamy (zanurzamy palce, przechylamy miseczkę) powoli, to ma ona własności cieczy. Gęstej, ale cieczy. Jeśli mieszamy energicznie - zachowuje się jak ciało stałe. Można szybko zanurzyć rękę i wykonując odpowiednio energiczne ruchy wyjąć kulę o konsystencji plasteliny. Gdy szybko ją miętosimy, mamy cały czas bryłę. Zostawienie jej choć na chwilę sprawia, że rozpłynie się w kałużę. Jeśli w zawartość miseczki walniemy młotkiem (dlatego powinna to być miska metalowa), to masa rozkruszy się jak ciało stałe. Mój opis w żaden sposób nie oddaje tego, jakie to fajne :-)
Ciecz dylatacyjna to inaczej ciecz zagęszczana ścinaniem. Jej lepkość rośnie wraz z wzrostem działającej na nią siły.
Ze skrobi można też zrobić płyn tiksotropowy, czyli taki, który pod wpływem wstrząsania (zaburzenia) staje się bardziej płynny (w tym celu robimy zwykły kisiel, umieszczamy go w butelce i patrzymy jak się zachowuje przy wstrząsaniu). Leniwi mogą wziąć keczup - najlepszy sposób na jego wylanie to energiczne, niezbyt mocne potrząśnięcie. Wówczas słabe wiązania pomiędzy molekułami skrobi zostają zerwane, a płyn staje się przez to mnie lepki.

środa, 7 marca 2012

Egzaminacyjny półmetek...

Szymon na półmetku, za nim 5 egzaminów, a ja muszę go pochwalić. Pracował intensywnie, solidnie, no i efekty są. Jak dla mnie trochę zaskakujące. Krótko mówiąc, średnia 6.0. Tak właśnie, pięć egzaminów i pięć szóstek. Egzaminy wcale nie były łatwe, ani ulgowe: test, rozmowa. Z języka angielskiego i niemieckiego także część słuchowa - odpowiedzi na pytania po wysłuchaniu nagrania. Z geografii 5 testów (po jednym z każdego działu) i pytania. Z matematyki część zadań zrobił w domu (70 testowych), resztę (kolejne 26 zadań) na egzaminie. No i kilka pytań. Uff, nie było lekko. Za to atmosfera świetna, szalenie przyjazna i sympatyczna. Teraz trochę odpoczynku i bierzemy się za resztę. Języki obce już na luzie, ale jednak nadal. No i matematyka chyba też. Ale to od poniedziałku, a na razie cieszę się z sukcesu mojego syna. Zaszalał chłopak :-)

wtorek, 31 stycznia 2012

Model wulkanu

W ramach nauki geografii przygotowaliśmy model wulkanu. Jest to odlew gipsowy. Za formę posłużyło pudełko wypełnione piaskiem. Dzięki temu z wierzchu ma fajną fakturę. Gipsu weszło ponad 2kg (brakło go nam). Podczas odlewania elementy odlewu rozdzieliśmy tekturą powleczoną folią aluminiową, żeby się nie skleiły. Ponieważ wulkan jest modelem "interaktywnym", w jednej części zatopiona jest buteleczka (wcześniej dobraliśmy odpowiednią). Wystarczy do niej wsypać sody, wkroplić octu (najlepiej z barwnikiem) i wulkan "wybucha" lawą. 



Po wysuszeniu model został wygładzony, oczyszczony z nadmiaru piasku i nadlewów. Potem pomalowaliśmy go farbami plakatowymi i spryskaliśmy lakierem bezbarwnym, a lawę z wierzchu zrobiliśmy z kleju wikolu zabarwionego na czerwono. Niestety klej się skurczył i lawa nie przylega idealnie.Przestawianie modelu spowodowało też, że gdzieniegdzie się poobijał i wygląda spod spodu gips... Ale i tak uważam, że wyszedł nam ekstra :-)



poniedziałek, 23 stycznia 2012

Pierwsze koty za płoty :-)

Dziś ważny dzień - pierwszy gimnazjalny egzamin za nami. Na pierwszego kota poszła fizyka. Wynik? Celujący. Jestem bardzo dumna z mojego dziecka :-)
Atmosfera była miła i sympatyczna (pan egzaminujący też trochę zestresowany - Szymon jest pierwszym takim przypadkiem w historii tej szkoły), wszystko poszło szybko i bezboleśnie, a my z mniejszymi obawami patrzymy na koniec lutego - wtedy czas przyjdzie na języki obce i matematykę.